2009/10/08

bardzo serdecznie dziękuję za komentarze pod poprzednim postem. są niebywale miłe.
obawiałam się trochę powrotu do moich wyklejanek, przez dwa miesiące wakacji nie zrobiłam kompletnie nic, a w kolejnym miesiącu miałam mega fobię że już na pewno nic nigdy nie stworzę - bo przecież już nie umiem, zapomniałam, nie mam nic do powiedzenia, pojawiło się tyle innych świetnych prac, nowych zdolnych osób... i tak dalej... ale nie jest ze mną tak źle jak myślałam... ;P


cóż za zaskoczenie... prawda? widelce... jestem już chyba nimi trochę zmęczona
ale kiedy myślę o powiedzeniu czegoś, nadal widzę świat i zdarzenia przez ich pryzmat
kiedyś mi przejdzie...
chyba
a te dwa wyjątkowo dobrze się wyginały :)

pozdrawiam bardzo słonecznie ciepło i kolorowo :D
(bosz... co za obrzydliwy optymizm, skąd to się u mnie wzięło?)

17 komentarzy:

  1. może z wczorajszej rozmowy? buahahahahahah
    pieknie potargane widelce, pięknie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaa
    zapomniałam...
    artysta nie traci talentu... jedynie ochotę hyhyhyhy

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha ostatnie zdanie mnie powaliło!!!:)))

    co do sztućców to mnie się one w Twoim wykonaniu nigdy chyba nie znudzą

    OdpowiedzUsuń
  4. z wczorajszej rozmowy to jeszcze coś powstanie Fil...

    ;)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  5. piszesz, że tyle jest nowych zdolnych osób - fakt - a jak myślisz skąd one czerpią natchnienie, kto je popycha (czasem szybciej, czasem wolniej) do tego by coś stworzyły, no kto ... :D
    uwielbiam Twoje prace, uważam je za wzór niedościgły, i proszę pojawiaj się częściej :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnieszko, Ciebie nikt nie zastapi! Czekam z niecierpliwością na każdą Twoją pracę! Sporo osób czekało na twój powrót! I sie nie bój optymizmu, nie jest zabójczy :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. no wiesz, blogowy świat bez twoich widelców nie istnieje :P są boskie

    OdpowiedzUsuń
  8. taaaaaaaaaa, że niby ze zwykłych sztućców...
    jesteś zaklinaczką widelcowo-łyżkową. Ja tam czekam na noże ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. aga przyzja sie czy jak patrzysz przy obiedzie/ w restauracji/gdziekolwiek na widelec to widzisz "tylko widelec" czy az widelec?? :)

    ja nie wierze ze takie zdolniactwo mogłoby zaniknac....

    OdpowiedzUsuń
  10. ajjjj... i znowu cudownie! kocham te Twoje sztućcowe prace i nawet mi się trochę marzy, żeby kiedyś takową sobie przywłaszczyć czy coś ;)
    a co do przerwy to rozumiem doskonale. po trzech miesiącach dotknęłam scrapowych rzeczy i przyszło mi to z trudem i strachem, ale okazuje się, że jednak nie zapomniałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, te ich zęby wyglądają jak rozwichrzone czupryny, albo wyciągające sie po coś palce...no i ten fiolecik w tle...mrrr :) Pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha :) To zdanie o optymizmie mnie powaliło ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aga i optymizm?!
    coś nowego,prosimy o jeszcze... w tej parce to mnie się to urocze zagięcie, ten mały paluszek szalenie podoba, ten...wiesz..ten ... Filemon dobrze gada - talentu się nie traci...

    OdpowiedzUsuń
  14. fantastyczna para...te wygięcia są tak...naturalne...zywe...? mam wrażenie, ze jak na nie nie patrzę to się poruszają...dlatego te uchwyty, mocowania...żeby nie uciekły...

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś niesamowita. Widzisz świat tak inaczej, że wchodząc na Twojego bloga zdaje mi się otwierać drzwi do zupełnie innego świata. Dziękuję Ci za to.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nieeee.... atrofia tego CZEGOŚ, co masz, w żadnym wypadku Ci nie grozi :-)

    Niesamowita para widelcowa...!

    A moja mama ciągle o nich wspomina :-)

    {słoneczno-jesienne przytulaki}

    OdpowiedzUsuń