O rany...Agnieszko dzisiaj przez Ciebie nie zasnę!!! Sadystko Ty :* Łyżka Frynowa piękna, wraz z tymi maleńkimi kropeczkami i szczególikami....ale wiesz ten widelec "Markiza" zapadł mi głęboko w oczy , umysł i serce....te ociekające fragmenty, dodatki (jak inkrustowane!) nadają mu niesamowitego wyrazu, łącznie z tym falbankowym grzbietem....
Normalnie, totalnie, nieszczęśliwie, nieodwracalnie, bezczelnie, fascynująco, łakomie, gorąco i infantylnie się w NIM zakochałam...chlip....chlip...idę poryczeć w kącie z tej nieodwzajemnionej miłości...
powiem ci tyle - a powiem szczerze i z całego serca - patrzę na te widelce, na te łyżki...one żyją, prężą sie dumnie, czasem lekko lubieżnie i drapieżnie...a ja kiedy na nie patrzę, mam łzy w oczach.... wiem, że to głupie, ale mnie zatyka....one są piękne. Sztuka przez wielkie SZ..aga... nie wiem jak mam to wyrazić...
Szok! Dla mnie to szok oglądać te cuda. Widelec Markiza powalił mnie na łopatki (chociaż daję sobie głowę uciąć że już leżałam po łyżce..).. i ta koronka-falbanka..ehh.
ja tu tak cichcem tylko zaglądam za to często..bo po prostu nie jestem w stanie napisać żadnego komenta...ciało drżące ręka jeszcze bardziej i..zaśliniony monitor...powinnaś zamieścić ostrzeżenie pzred wejściem na bloga! ;P "Uwaga grozi zaślinieniem monitora" mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy ;) :*
Matko jedyna jakie one piękne są. Ta łyżka taka no... taka mega jest przepiękna, a widelc taki wytworny z tym biżu na palcu o matko!!!!!! Że tez ja urodziny dopiero w lutym mam, no nie mam jak wydębić psia morda, przeboskie są. Mam wyzwanie dla Ciebie. Przrób no ino pomidorową na sztukę, o plis pliiiiissssssssssssssssssss, obiecuję, że Ci tu osobiście urodze w tej pomidorowej jeee jeee dużo krwi, duża sztuka tralalalalal
Przemysliwałam i przemyśliwałam i stwierdziłam, że to De Sade jest na bank, na sto procent, jak krwi dziewiczej dziewice pozbawił, to tą baraninę jadł krwistą, o taaaak własnie! houk!
krwiste
OdpowiedzUsuńidz Ty babolu wstrety....biegac a nie takie cuda robic :*
OdpowiedzUsuńczarujesz tymi sztućcami. jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.
OdpowiedzUsuńO rany...Agnieszko dzisiaj przez Ciebie nie zasnę!!! Sadystko Ty :*
OdpowiedzUsuńŁyżka Frynowa piękna, wraz z tymi maleńkimi kropeczkami i szczególikami....ale wiesz ten widelec "Markiza" zapadł mi głęboko w oczy , umysł i serce....te ociekające fragmenty, dodatki (jak inkrustowane!) nadają mu niesamowitego wyrazu, łącznie z tym falbankowym grzbietem....
Normalnie, totalnie, nieszczęśliwie, nieodwracalnie, bezczelnie, fascynująco, łakomie, gorąco i infantylnie się w NIM zakochałam...chlip....chlip...idę poryczeć w kącie z tej nieodwzajemnionej miłości...
ech....
OdpowiedzUsuńpowiem ci tyle - a powiem szczerze i z całego serca - patrzę na te widelce, na te łyżki...one żyją, prężą sie dumnie, czasem lekko lubieżnie i drapieżnie...a ja kiedy na nie patrzę, mam łzy w oczach.... wiem, że to głupie, ale mnie zatyka....one są piękne. Sztuka przez wielkie SZ..aga... nie wiem jak mam to wyrazić...
OdpowiedzUsuńTwoje sztućce to coś niesamowitego jest !! widelec markiza taki krwawy, jaby zraniony mi sie wydaje, po prostu mistrzostwo !!
OdpowiedzUsuńA to tutaj powstają te niesamowite "sztućcowe obrazki"! Fajnie, że już wiem :).
OdpowiedzUsuńSą bardzo oryginalne. Brawo za pomysł. I za realizację rzecz jasna.
Szok! Dla mnie to szok oglądać te cuda. Widelec Markiza powalił mnie na łopatki (chociaż daję sobie głowę uciąć że już leżałam po łyżce..).. i ta koronka-falbanka..ehh.
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że ta łyżka będzie tęsknić za widelcem ;P ???????????????????
OdpowiedzUsuńwiedziałam, żeby tu nie wchodzić do Ciebie na trzeźwo, szlag!!!!!!!
Fryne - Ty trzymaj łapce przy sobie mój ci widelec mój..
OdpowiedzUsuń... za mała jestem żeby komentować Twoje prace.....
OdpowiedzUsuńjesteś niesamowita !!!!!
padam!
OdpowiedzUsuńbyłam...
OdpowiedzUsuńja tu tak cichcem tylko zaglądam za to często..bo po prostu nie jestem w stanie napisać żadnego komenta...ciało drżące ręka jeszcze bardziej i..zaśliniony monitor...powinnaś zamieścić ostrzeżenie pzred wejściem na bloga! ;P "Uwaga grozi zaślinieniem monitora" mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy ;) :*
OdpowiedzUsuńJa mam za mały zakres słownictwa żeby wszystko skomentować...
OdpowiedzUsuńo_O
Te Twoje sztućce są genialne! Ile razy odwiedzam targ staroci to macam sobie widelce i wciąż mam Twoje przed oczami! Mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńMatko jedyna jakie one piękne są. Ta łyżka taka no... taka mega jest przepiękna, a widelc taki wytworny z tym biżu na palcu o matko!!!!!!
OdpowiedzUsuńŻe tez ja urodziny dopiero w lutym mam, no nie mam jak wydębić psia morda, przeboskie są. Mam wyzwanie dla Ciebie. Przrób no ino pomidorową na sztukę, o plis pliiiiissssssssssssssssssss, obiecuję, że Ci tu osobiście urodze w tej pomidorowej jeee jeee dużo krwi, duża sztuka tralalalalal
A na to �niadanie baranina by�a! Krwista!
OdpowiedzUsuńPadłam...
OdpowiedzUsuńPrzemysliwałam i przemyśliwałam i stwierdziłam, że to De Sade jest na bank, na sto procent, jak krwi dziewiczej dziewice pozbawił, to tą baraninę jadł krwistą, o taaaak własnie! houk!
OdpowiedzUsuńUHKu BINGO
OdpowiedzUsuńhehehe
cóż za przenikliwość ;)))
Świetne!
OdpowiedzUsuńnic z siebie nie wyksztuszę... ponad to, że piękne!
OdpowiedzUsuńPo naszej dzisiejszej rozmowie musiałam wejść i zobaczyć te cuda! Teraz chyba nie będę mogła spać ;-) Piękne!
OdpowiedzUsuńcostka...oj nie ejst łątwo o tę zastawe u Agnieszki...oj nie jest
OdpowiedzUsuń