Weekend u Cynki... czy może być coś milszego? Może... weekend u Cynki z Czeko, z Drugą, z Gurianą, Miszelką i Belladonną. Przy dużym stole suto zastawionym papierami, farbami, tuszami, stemplami. W cieple bijącym od ognia w kominku. Tam się zapomina, odrywa od codzienności, ucieka. Magiczne miejsce.
Poniżej prace powstałe na Czekoczynowym warsztacie, dnia następnego. Bardzo, bardzo polubiłam ten styl i planuję wykorzystać art-żurnalowo.
a to wędrujący kolaż, kleiło go około 10 osób :)
zakochałam się już na warsztacie w Twoich postemplowanych guziczkach:))
OdpowiedzUsuńa miejsce rzeczywiście magiczne:))
Urocze kolory!!! A teksty w podanej kolejności powalające! hahahaha - uśmiałam się:)
OdpowiedzUsuńFajne są takie spotkania, tylko pozazdrościć:))
Jyoti kolejność była przypadkowa, a teksty faktycznie ułożyły się świetnie :))
OdpowiedzUsuńo, tak...Cynkowe Poletko to prawdziwe sanatorium, gdzie znika się przed rzeczywistością...
OdpowiedzUsuńmoże wkrótce znowu usiądziemy ramię w ramię...? :)
Zazdroszczę tak doborowego towarzystwa :) Prace są na prawdę przepiękne!
OdpowiedzUsuńGuziczki cudne, miejsce nastrojowe i takie spotkania bezcenne :)
OdpowiedzUsuńech Kochana
OdpowiedzUsuń:*****
a mi się za każdym razem marzy, że jak przyjedziesz to ja tak sobie usiądę i cała patrzeć będę...
i znowu mi się nie udało :/
do następnego zatem!!!!!
Boskie kolory!! Cudne prace!
OdpowiedzUsuń