obawiałam się trochę powrotu do moich wyklejanek, przez dwa miesiące wakacji nie zrobiłam kompletnie nic, a w kolejnym miesiącu miałam mega fobię że już na pewno nic nigdy nie stworzę - bo przecież już nie umiem, zapomniałam, nie mam nic do powiedzenia, pojawiło się tyle innych świetnych prac, nowych zdolnych osób... i tak dalej... ale nie jest ze mną tak źle jak myślałam... ;P
cóż za zaskoczenie... prawda? widelce... jestem już chyba nimi trochę zmęczona
ale kiedy myślę o powiedzeniu czegoś, nadal widzę świat i zdarzenia przez ich pryzmat
kiedyś mi przejdzie...
chyba
a te dwa wyjątkowo dobrze się wyginały :)
pozdrawiam bardzo słonecznie ciepło i kolorowo :D
(bosz... co za obrzydliwy optymizm, skąd to się u mnie wzięło?)
ale kiedy myślę o powiedzeniu czegoś, nadal widzę świat i zdarzenia przez ich pryzmat
kiedyś mi przejdzie...
chyba
a te dwa wyjątkowo dobrze się wyginały :)
pozdrawiam bardzo słonecznie ciepło i kolorowo :D
(bosz... co za obrzydliwy optymizm, skąd to się u mnie wzięło?)
może z wczorajszej rozmowy? buahahahahahah
OdpowiedzUsuńpieknie potargane widelce, pięknie :*
aaaaaaaa
OdpowiedzUsuńzapomniałam...
artysta nie traci talentu... jedynie ochotę hyhyhyhy
wrong
OdpowiedzUsuńtak na koniec :]
hahaha ostatnie zdanie mnie powaliło!!!:)))
OdpowiedzUsuńco do sztućców to mnie się one w Twoim wykonaniu nigdy chyba nie znudzą
z wczorajszej rozmowy to jeszcze coś powstanie Fil...
OdpowiedzUsuń;)
:*
piszesz, że tyle jest nowych zdolnych osób - fakt - a jak myślisz skąd one czerpią natchnienie, kto je popycha (czasem szybciej, czasem wolniej) do tego by coś stworzyły, no kto ... :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje prace, uważam je za wzór niedościgły, i proszę pojawiaj się częściej :D
pozdrawiam
Agnieszko, Ciebie nikt nie zastapi! Czekam z niecierpliwością na każdą Twoją pracę! Sporo osób czekało na twój powrót! I sie nie bój optymizmu, nie jest zabójczy :)
OdpowiedzUsuń:*
no wiesz, blogowy świat bez twoich widelców nie istnieje :P są boskie
OdpowiedzUsuńtaaaaaaaaaa, że niby ze zwykłych sztućców...
OdpowiedzUsuńjesteś zaklinaczką widelcowo-łyżkową. Ja tam czekam na noże ;P
aga przyzja sie czy jak patrzysz przy obiedzie/ w restauracji/gdziekolwiek na widelec to widzisz "tylko widelec" czy az widelec?? :)
OdpowiedzUsuńja nie wierze ze takie zdolniactwo mogłoby zaniknac....
ajjjj... i znowu cudownie! kocham te Twoje sztućcowe prace i nawet mi się trochę marzy, żeby kiedyś takową sobie przywłaszczyć czy coś ;)
OdpowiedzUsuńa co do przerwy to rozumiem doskonale. po trzech miesiącach dotknęłam scrapowych rzeczy i przyszło mi to z trudem i strachem, ale okazuje się, że jednak nie zapomniałam ;)
Wow, te ich zęby wyglądają jak rozwichrzone czupryny, albo wyciągające sie po coś palce...no i ten fiolecik w tle...mrrr :) Pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńHahaha :) To zdanie o optymizmie mnie powaliło ;)
OdpowiedzUsuńAga i optymizm?!
OdpowiedzUsuńcoś nowego,prosimy o jeszcze... w tej parce to mnie się to urocze zagięcie, ten mały paluszek szalenie podoba, ten...wiesz..ten ... Filemon dobrze gada - talentu się nie traci...
fantastyczna para...te wygięcia są tak...naturalne...zywe...? mam wrażenie, ze jak na nie nie patrzę to się poruszają...dlatego te uchwyty, mocowania...żeby nie uciekły...
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. Widzisz świat tak inaczej, że wchodząc na Twojego bloga zdaje mi się otwierać drzwi do zupełnie innego świata. Dziękuję Ci za to.
OdpowiedzUsuńNieeee.... atrofia tego CZEGOŚ, co masz, w żadnym wypadku Ci nie grozi :-)
OdpowiedzUsuńNiesamowita para widelcowa...!
A moja mama ciągle o nich wspomina :-)
{słoneczno-jesienne przytulaki}